Bo ktoś czasem musi ponieść krzywdę na parkiecie. Tego dnia
działo się wiele fajnych rzeczy i nie żałuję niczego, feralnego podskoku również.
Ciąg dalszy przyniósł wiele śmiechu, choć może wyłączmy z tej radosnej
atmosfery godziny spędzone na SORze. Babie z pracowni RTG chyba dodatkowo
płacą za bycie jędzą, bo starała się bardzo.W każdym razie oglądanie „Na dobre i na złe” nie
przygotowało mnie na takie widoki i doświadczenia.
Jedna diagnoza przykuwa do łóżka na pewien czas, każe ograniczać wędrówki do tych, które powstają w umyśle (teraz podróżuję w snach).
Zaczyna się sielankowo.
- masz kolejny temat do obgadania ze swoją babcią, tym razem są to kule lekarskie, a konkretniej ich krytyka (ooj tak, ta jest do kitu, nieregulowana!).
- co chwilę drzesz się, żeby Twoja siostra na chwilę przyszła, bo potrzebujesz małego wsparcia pod tytułem „przynieś-podaj-zrób-ratunku”. Ona odwrzaskuje „ZAAAAARAAZ” i wcale się nie pojawia. Złośliwi domownicy twierdzą, że nauczyła się tego ode mnie
- zaczynasz żyć w slow motion, masz więcej czasu na czytanie książek (przez parę dni wyzerowałam już kilka, na wszelki wypadek fundusz na okulary rośnie)
- masz czas w spokoju wypić kawę i nie stresować się, że jest jakiś kofeinowy deadline. Nie ogranicza Cię nic, każdego dnia obowiązuje wielka dolewka
- nie wydajesz już kasy w sklepach stacjonarnych. Wydajesz ją w necie. Oczywiście na kolejne książki
- wyglądasz jak Bridget Jones w fazie „no man, no problem”
- mimowolnie stajesz się słuchaczem osiedlowego radia, czyli tych wszystkich rozmów, które toczą się pod twoim oknem (II piętro, wszystko słychać). Pan Mietek rozmawia 40 minut z panem Kaziem, nigdzie im się nie spieszy. Dzieciaki drą mordy od południa (najczęściej powtarza się „AŁAAAA”), natomiast wieczorem pałeczkę przejmują samce zaznaczające swój teren rytualnym piciem i oczywiście obsikiwaniem piaskownicy, która de facto jest teraz czymś bardziej skomplikowanym, niż piaskownicą, ponieważ zamiast piasku zawiera ... krzaczki (jeśli chodzi o pomysły naszej osiedlowej administracji, to twórczość Salvadora Dali wypada przy nich blado, ale o tym może innym razem). Kiedy słucham tych typków sączących pod blokiem browce o 23, to mam wrażenie, że do ich stanu umysłu bardziej pasuje mleko w proszku Bebiko, maksymalnie oranżada Helena
- pochłaniasz paczkę ciastek, które akurat masz pod ręką. Bo kto choremu zabroni?
- w pokoju zauważasz pająka i nie możesz przed nim uciec, więc szykujesz się na konfrontację, która dla jednego z przeciwników zakończy się śmiercią. W najlepszym wypadku wyrzuceniem z raju
- nie sprzątasz pokoju i wokół Ciebie narasta chaos. Mimo to czujesz spokój
- twoje obecne wydarzenie z życia to wygranie książki w konkursie
- po czterech dniach nie wyobrażasz już sobie codziennego wstawania o 6 rano, po 4-5 godzinach snu
- pytasz siostrę, czy Cię kocha. Słyszysz: poczekaj, tylko sprawdzę, czy przyszedł od Ciebie przelew i wtedy odpowiem!
Po tygodniu masz już tego wszystkiego serdecznie dość i tęsknisz za niewyspaniem, przeładowanymi o 7 tramwajcami, w których wstrzymujesz oddech, za kawą o 8 rano, ludźmi, słońcem, bieganiem po mieście, za jakąś adrenalinką, nawet za zmęczeniem. Masz ochotę wsiąść do taksówki o 2 w nocy i jechać nad Zegrze na fajka. W piżamie.
Gdy zdolność ruchu jest ograniczona, budzą się demony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz